Coraz więcej głosów twierdzi, że kolejny iPhone (iPhone 7?) nie będzie miał klasycznego złącza słuchawkowego. W internecie pojawiła się nawet petycja, żądająca utrzymania ostatniego analogowego złącza i w momencie pisania tego tekstu zbliża się ona powoli do granicy 300 000 podpisów.
Co o sądzić o planowanej zmianie?
Po pierwsze – niczego nie wiadomo na pewno. Apple ani nie potwierdził, ani nie zaprzeczył plotkom.
Po drugie – byłby to klasyczny krok w stylu Apple. Pamiętam, gdy Apple jako pierwszy usunął stacje dyskietek ze swoich komputerów. Inni producenci skrytykowali ten krok, po czym… zrobili to samo. Apple był również jednym z pierwszych, którzy zamknęli obudowę telefonu na stałe, uniemożliwiając łatwą wymianę baterii. Inni producenci skrytykowali to, po czym… wiadomo. To samo dotyczy napędów CD/DVD ROM, czy nie wdrożenia napędów BluRay. Czyli usunięcie złącza 3.5 mm jest możliwe, a nawet prawdopodobne.
Po trzecie – nie podoba mi się to. Często używam wtyku słuchawkowego w moim telefonie, często nie do słuchawek, tylko do nagłośnienia samochodu, domu, łódki. Z tego samego złącza w nagłośnieniu korzystają inni członkowie mojej rodziny, mające różne telefony – ale zawsze z jackiem 3.5 mm.
Po czwarte – powstaje pytanie: co w zamian? iPhone zawsze miał w zestawie słuchawki. Co w przypadku usunięcia jacka dołączyłoby Apple? Bezprzewodowe, czy na złącze lightning? I co ze słuchawkami Beats, która to firma należy do Apple, a jej produkty stałyby się w jednej chwili niekompatybilne z telefonem, których sprzedaje się średnio sześć na sekundę…
Po piąte – gdyby Apple słuchał głosów użytkowników, efekt byłby taki sobie:
Na pewno kiedyś do tego dojdzie, ale 2017 to zdecydowanie za wcześnie na taki krok, dla wielu osób byłby to na pewno powód, żeby wstrzymać się z kupnem nowego iPhona